“Luther” to brytyjski serial nadawany przez stację BBC od roku 2010. Jest to absolutnie najkrótszy serial jaki dane mi było oglądać (1. sezon – 6 odcinków, 2. sezon – 4 odcinki i 3. sezon – 4 odcinki), ale chyba też jeden z najlepszych. Poniżej moje wrażenia i przemyślenia po finale sezonu 3.
O serialu dowiedziałem się bardzo nietypowo, bo z vloga Lekko Stronniczego.
W pierwszym odcinku, gdy spotykamy naszego bohatera dowiadujemy się, że dręczy go jakaś przeszłość. Serial ten jest pełen udręczonych ludzi, bo John Luther jest policjantem pracującym w wyjątkowo paskudnym wydziale, zajmującym się mordercami wielokrotnymi, perwersyjnymi, ideologicznymi. Słowem poznamy w serialu mnóstwo osobowości kryminalistów i każdy z nich uświadomi nas coraz bardziej jak wielki mrok może mieszkać w człowieku. Zresztą to serial nie tylko
o przestępcach, ale też po prostu o emocjach, o miłości
o przestępcach, ale też po prostu o emocjach, o miłości
(i tym jak ją rozumiemy).
Ale wracając do głównego bohatera. Niektórzy nazwą go szczęściarzem, inni największym na świecie pechowcem. Mi skojarzył się z dr. Housem… przynajmniej na początku, ale z biegiem serialu odkrywamy, że Luther jest dobrym człowiekiem
i najważniejsi są dla niego ludzie, sprawiedliwość
i nade wszystko bliscy. Mimo, że los mu nie ułatwia układania hierarchii swoich wartości. Gdzieś przeczytałem, że niektórych wkurza jego wiecznie lekko zgarbiona postawa, ręce trzymane w kieszeni. Ale jak dla mnie to jest właśnie urok tej postaci.
A Idris Elba znakomicie wcielił się w rolę tego policjanta.
Z resztą gra aktorska w serialu stoi moim zdaniem na wysokim poziomie. Począwszy od głównego bohatera, przez socjo/psychopatów, a kończąc na pomniejszych rolach, wszyscy zdają się idealnie odnajdywać w odgrywanych przez siebie rolach.
Fabuła ma wiele zwrotów akcji. Może i zdarzy nam się domyślić rozwiązania danej sprawy przed jej końcem, ale i tak bawimy się wtedy znakomicie. Serial po trzech sezonach ma łącznie 14 odcinków. Można by marudzić, że to mało ale ilość rekompensuje nam moc wydarzeń w każdym odcinku. Serial nie jest przerysowany, a napięcie jakie buduje sprawia, że to chyba jeden z lepszych thrillerów/dramatów jakie ostatnio widziałem.
Z serialem wiąże się jeszcze jeden fenomen. Otóż im dalej w odcinki i sezony tym jest lepszy!
Po obejrzeniu 3 sezonów, po wchłonięciu tej historii zastanawiam się czy chce mi się jeszcze kiedykolwiek zaczynać jakiś serial, który ma np. 24 odcinki w sezonie a sezonów 9…
Krótko kończąc tę moją pierwszą recenzję. Gorąco polecam! Jeśli masz okazję zagłębić się w dramat Johna Luthera zrób to! Na pewno nie pożałujesz.
W skali 10 punktowej dam serialowi 9/10. Wcześniej dałbym 8, ale jak mówiłem pnie się w górę:)
(INTRO)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz