Aparat na ramieniu...
Pora popołudniowa...
Zima nad Zalewem Rybnickim...
Z jakimiś niedobitkami śniegu i mrozem czerwieniącym dłonie, zaciśnięte na obiektywie.
Zdarza mi się wyjść te parę kroków od rodzinnego domu z aparatem. Zawsze dopiero, gdy znajdę się na miejscu, zastanawiam się, czy fotografowanie miejsc, które się tak dobrze zna od urodzenia może przynosić satysfakcję. Z posępną pogodą nad głową, pustymi drzewami, kilkoma wędkarzami na brzegu, i mnóstwem wygłodniałych łabędzi. Przedstawiam....
Czarno-biała zima nad zalewem